''Kochany pamiętniku, Tobie mogę się zwierzyć. Mam 11 lat. Moja mama pół roku temu poszła do pracy. Właśnie dziś dowiedziałam się o wyjeździe taty- wcześniej pracował na stacji paliw. Praca w Niemczech wydała się interesująca''.
Tak brzmiał pierwszy wpis poświęcony wyjeździe taty za granicę do pracy. Dziś mam 14 lat. Ostanie trzy lata były dla mnie bardzo trudne. Ciągłe wyjazdy taty za granicę. Niemcy, Francja, Holandia. Szczerze? Przez półtora roku, wieczorami wylewałam z siebie tony łez. Dojrzewanie bez ojca? Nie polecam. W moim przypadku mama faworyzowała brata- ja, byłam winna wszelkim szkodom w domu... A tata? Rozmowy przez Skaypa- od roku? Wcześniej było gorzej. Czy tak trudno zrozumieć, że chcę porozmawiać ze swoim tatą ? Przez półtora roku matka zamykała się z braciszkiem w salonie, i rozmawiała przez telefon z 'Peterem'-Piotrkiem- Tatą. Wigilia 2010r.- z mamą i bratem siedzimy przy kolacji- chlebie i dżemie- w TVP1- oglądamy ''Wigilijny blok reklamowy''- pierwsza Wigilia bez niego.
Dziś przyzwyczaiłam się do sytuacji. Nie jest już tak ciężko jak kiedyś. Tata ma stałą pracę w Holandii. Na wakacje jeździmy do niego. Raz, u nas w domu- w Polsce- pojawili się Holendrzy. Razem z tatą robiliśmy za tłumaczy. Tak, był w domu. Gościł w nim na 2-tygodnie co 3-miesiące. Wyjątkowo w te wakacje spędzi 4- tygodnie w domu- prawdziwym domu!
Czas zleciał szybko. Ten wyjazd był dla mnie trudny. On ominął moje urodziny, imieniny - pff, wszyscy o nich zapomnieli- przyjechał dopiero na 18 urodziny brata. To bolało- cholernie bolało. Kolejna Wigilia z chlebem i dżemem- w pokoju choinka kupiona przed wszystkimi wyjazdami papy. Po urlopie przeznaczonym tylko na imprezę urodzinową musiał wyjechać na cztery miesiące!
Czas zleciał szybko. Kiedyś byłam uśmiechnięta, pełna energii, wybuchowa... Dziś tak nie jest. Zmieniłam się przez jego wszystkie wyjazdy. Teraz mam wszystko gdzieś. Nie przykładam się do nauki, nie mam znajomych, przyjaciół, chłopaka. Spojrzałam w kalendarz.
Wraca już jutro! 16 lutego!
Ucieszyłam się na samą myśl...
Wstałam dość wcześnie, umyłam i uczesałam włosy. Planowany powrót- godz. 10. Dziś nie oglądałam TV, byłam zbyt podekscytowana. 11, 12, 13... do mamy dzwoni telefon. Wybucha płaczem. TVP info -13:13.
''Wypadek na trasie A2. W nocy na kierowcę samochodu osobowego spadło 15 bel drewna. Kierowca tira zasnął na drodze. Niewinny Polak zginął przez czyjąś głupotę''
Dziś były moje 15 urodziny...
środa, 29 sierpnia 2012
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
♥ K. + A. ♥
-Gotowa! dosłownie wykrzyczałam wychodząc z pokoju. dziś wielki dzień. Imany, The Rasmus, Kasia Wilk, Afromental, Poparzeni Kawą Trzy, Myslovitz, Pectus. to będzie niezapomniany koncert na plaży, graniczącej z rwącą rzeką. wsiadłam wraz z mamą do Nissana Micry. jeszcze tylko po Klarę i Larysę i możemy jechać!
koncert był mega. co chwila spoglądał na mnie przystojny 20-latek,blondyn, czułam na sobie jego wzrok.
dziewczyny szturchały mnie i przypominały o chłopcu, którego próbowałam unikać.
ostatnia piosenka- chłopak był coraz bliżej. zbierał się by zagadać, uciekłyśmy w celu zdobycia kilku autografów. udało się! zniknął- parę ważnych maźnięć długopisem na wyrwanej kartce papieru. pożegnałyśmy się z Larysą. szła do swojego chłopaka- spotkali się w parku. krążyłam z Klarą w koło ogrodzonego terenu, możne zdobędziemy jeszcze kilka autografów ? co dziwne, paru kolesi zawiesiło na mnie swój wzrok. po godzinie bezsensownego łażenia stałyśmy już tylko przed bramą wyjazdową. podszedł do niej wysokawy młodzieniec. poszłyśmy za nim. wyglądało to komicznie, oczywiście musiałam wybuchnąć mega głośnym śmiechem. ''co cię śmieszy'' zaczął niewinnie rozmowę ''coś mi się przypomniało''. przecież nie powiem mu,że specjalnie za nim poszłyśmy, bez jakiegokolwiek celu. palnęłam pierwszą lepszą ściemę, udało się! uwierzył. ''jestem Kamil""rozmawialiśmy chwilę.''jesteście stąd?'' zapytał, my przytaknęłyśmy.. ''to pewnie wiecie, gdzie jest tu plac zabaw, zgubiłem kumpli'' po 15 minut ciszy doszliśmy na miejsce. ''to Łukasz, Daniel, a to Aneta i Klara''.po kilkuminutowej rozmowie okazali się całkiem spoko. musiałyśmy się z nimi pożegnać. wyglądałoby to dość komicznie, gdybyśmy wszyscy szukali jakiejś łazienki.''idziemy jeszcze na piwo, może się spotkamy'' tymi sowami pożegnali się z nami. dopiero teraz zrozumiałam, że Kamil jest całkiem całkiem, a jego imię ?! wymarzone. Łukasz też jest OK!
zupełnie ''przypadkiem'' chwilę później krążyłyśmy przy stolikach w barze. Tam są! dostrzegłam ich po irokezie Łukasza. ''oo. cześć koleżanki!''. zapatrzone w stolik nie dostrzegłyśmy stojącego Kamila. miałyśmy awaryjny plan. ''nie widziałeś gdzieś może...opisałyśmy dokładnie Larysę, wiedziałyśmy, ze jest w parku, ale ciii. jak wiesz nie ma tu zasięgu, nie możemy jej znaleźć.'' prześledził wszystkie dziewczyny wzrokiem ''nie widzę jej, kumple wzywają! może się jeszcze spotkamy?'' pożegnałyśmy się z 'kolegą'. zrobiłyśmy jeszcze kilka 'przypadkowych kółek, w celu znalezienia Larysy' dookoła stolików. już po północy, mama się dobija. bez problemu znalazłyśmy się w umówionym wcześniej miejscu z Larysą.wsiadłyśmy do czarnego auta pachnącego świeżością. mama odwiozła je pod sam dom.
usiadłam przed komputerem. na fb szukałam wszystkich Kamilów z ... . nie mieliśmy ze sobą kontaktu. (wreszcie) ustawiłam swoje zdjęcie profilowe, byłam ubrana w te same ciuchy, co na koncercie. codziennie przeglądałam zaproszenia do znajomych. minął tydzień. powoli o nim zapominałam. ''Zaprosił mnie!''mój krzyk wypełnił cały dom.
zaakceptowałam zaproszenie do znajomych. codziennie ze sobą pisaliśmy. okazał się być ideałem. co tydzień spotykaliśmy się nieopodal plaży-w parku. raz spotkaliśmy się w sobotę- po godzinie rozmowy rozpadało się! oddał mi swoja bluzę, był w bokserce. widząc jak marznie 'podzieliłam się z nim'' jego bluzą. stanęliśmy pod dębem, hamował on deszcz. spojrzałam w jego oczy, nasze wargi złączyły się w jedno. krople deszczu spływały po naszych ciałach. nie obchodziło nas to ,mogliśmy stać tam wiecznie. tydzień później wyryliśmy w drzewie swoje inicjały. niedługo potem wspólnie przeżyliśmy ''mój pierwszy raz'' .spotykaliśmy się ze sobą. byliśmy idealną parą.
rok po pierwszym pocałunku okazał się poniedziałkiem. Kamil strasznie nalegał, by przełożyć niedzielne spotkanie na następny dzień. zgodziłam się.
''Aneta..zaczął niepewnie.wiem, ze to nie najlepszy dzień, ale musisz o czymś wiedzieć... przeciągał. za tydzień wylatuję z rodzicami na wakacje na Filipiny na miesiąc. nie będę miał tam kontaktu ze światem...wziął głęboki oddech. ani z Tobą''
zwyczajnie rozpłakałam się. nigdy nie myślałam że komuś się spodobam, ktoś mnie zapragnie, pokocha. dziś, gdy dowiaduję się że stracę ukochanego, zwyczajnie płaczę. nie zabraniam mu wyjazdu. ''Jedź''wyszeptałam i odeszłam. to bolało, cholernie bolało. ''środa, 14 sierpnia 6:00, lot nr 14 na Filipiny, zobaczymy się na lotnisku? '' wykrzyczał chłopak.
Dzień wylotu. nie miałam odwagi pożegnać się z nim. godzina 17 włączyłam telewizor-TVP info. informacja na czerwonym pasku. ''Lot nr 14 na Filipiny-katastrofa samolotu! nikt nie przeżył!''
chwila ciszy. moje serce pękło. dlaczego1? dlaczego!? wybuchnęłam płaczem. wybiegłam z pokoju, nie zwróciłam uwagi na mamę próbującą mnie uspokoić. po godzinie doszłam na plażę. tam wszystko się zaczęło, tu wszystko się skończy. wpatrywałam się w rwącą rzekę. weszłam na sam środek, nie umiałam pływać. porwał mnie prąd..
jestem teraz spokojna, mogę być z nim.z góry patrzyłam na swój dom. widziałam uśmiechniętą mamę. pewnie nic jeszcze nie wie. ktoś dobijał się do drzwi. stał w nich Kamil! ''czy jest Aneta?niech pani przekaże jej, że nie poleciałem. nie mogłem jej zostawić.straciłem dziś rodziców, gdybym poleciał, mnie już nie było ,wtedy onaa...'' chłopak rozpłakał się. ''wybiegła z domu z wielkim płaczem, zachowywała się podobnie od tygodnia, mówiła coś o plaży''odpowiedziała mama.
chłopak pobiegł w tamtą stronę 'tam wszystko się zaczęło'. zobaczył mnie. moje ciało pływało na rzece. blondyn wbiegł do wody. próbował mnie wyciągnąć.nie dało się nic zrobić.
''Nigdy więcej nie zostawię Cię samej!'' utonął...
koncert był mega. co chwila spoglądał na mnie przystojny 20-latek,blondyn, czułam na sobie jego wzrok.
dziewczyny szturchały mnie i przypominały o chłopcu, którego próbowałam unikać.
ostatnia piosenka- chłopak był coraz bliżej. zbierał się by zagadać, uciekłyśmy w celu zdobycia kilku autografów. udało się! zniknął- parę ważnych maźnięć długopisem na wyrwanej kartce papieru. pożegnałyśmy się z Larysą. szła do swojego chłopaka- spotkali się w parku. krążyłam z Klarą w koło ogrodzonego terenu, możne zdobędziemy jeszcze kilka autografów ? co dziwne, paru kolesi zawiesiło na mnie swój wzrok. po godzinie bezsensownego łażenia stałyśmy już tylko przed bramą wyjazdową. podszedł do niej wysokawy młodzieniec. poszłyśmy za nim. wyglądało to komicznie, oczywiście musiałam wybuchnąć mega głośnym śmiechem. ''co cię śmieszy'' zaczął niewinnie rozmowę ''coś mi się przypomniało''. przecież nie powiem mu,że specjalnie za nim poszłyśmy, bez jakiegokolwiek celu. palnęłam pierwszą lepszą ściemę, udało się! uwierzył. ''jestem Kamil""rozmawialiśmy chwilę.''jesteście stąd?'' zapytał, my przytaknęłyśmy.. ''to pewnie wiecie, gdzie jest tu plac zabaw, zgubiłem kumpli'' po 15 minut ciszy doszliśmy na miejsce. ''to Łukasz, Daniel, a to Aneta i Klara''.po kilkuminutowej rozmowie okazali się całkiem spoko. musiałyśmy się z nimi pożegnać. wyglądałoby to dość komicznie, gdybyśmy wszyscy szukali jakiejś łazienki.''idziemy jeszcze na piwo, może się spotkamy'' tymi sowami pożegnali się z nami. dopiero teraz zrozumiałam, że Kamil jest całkiem całkiem, a jego imię ?! wymarzone. Łukasz też jest OK!
zupełnie ''przypadkiem'' chwilę później krążyłyśmy przy stolikach w barze. Tam są! dostrzegłam ich po irokezie Łukasza. ''oo. cześć koleżanki!''. zapatrzone w stolik nie dostrzegłyśmy stojącego Kamila. miałyśmy awaryjny plan. ''nie widziałeś gdzieś może...opisałyśmy dokładnie Larysę, wiedziałyśmy, ze jest w parku, ale ciii. jak wiesz nie ma tu zasięgu, nie możemy jej znaleźć.'' prześledził wszystkie dziewczyny wzrokiem ''nie widzę jej, kumple wzywają! może się jeszcze spotkamy?'' pożegnałyśmy się z 'kolegą'. zrobiłyśmy jeszcze kilka 'przypadkowych kółek, w celu znalezienia Larysy' dookoła stolików. już po północy, mama się dobija. bez problemu znalazłyśmy się w umówionym wcześniej miejscu z Larysą.wsiadłyśmy do czarnego auta pachnącego świeżością. mama odwiozła je pod sam dom.
usiadłam przed komputerem. na fb szukałam wszystkich Kamilów z ... . nie mieliśmy ze sobą kontaktu. (wreszcie) ustawiłam swoje zdjęcie profilowe, byłam ubrana w te same ciuchy, co na koncercie. codziennie przeglądałam zaproszenia do znajomych. minął tydzień. powoli o nim zapominałam. ''Zaprosił mnie!''mój krzyk wypełnił cały dom.
zaakceptowałam zaproszenie do znajomych. codziennie ze sobą pisaliśmy. okazał się być ideałem. co tydzień spotykaliśmy się nieopodal plaży-w parku. raz spotkaliśmy się w sobotę- po godzinie rozmowy rozpadało się! oddał mi swoja bluzę, był w bokserce. widząc jak marznie 'podzieliłam się z nim'' jego bluzą. stanęliśmy pod dębem, hamował on deszcz. spojrzałam w jego oczy, nasze wargi złączyły się w jedno. krople deszczu spływały po naszych ciałach. nie obchodziło nas to ,mogliśmy stać tam wiecznie. tydzień później wyryliśmy w drzewie swoje inicjały. niedługo potem wspólnie przeżyliśmy ''mój pierwszy raz'' .spotykaliśmy się ze sobą. byliśmy idealną parą.
rok po pierwszym pocałunku okazał się poniedziałkiem. Kamil strasznie nalegał, by przełożyć niedzielne spotkanie na następny dzień. zgodziłam się.
''Aneta..zaczął niepewnie.wiem, ze to nie najlepszy dzień, ale musisz o czymś wiedzieć... przeciągał. za tydzień wylatuję z rodzicami na wakacje na Filipiny na miesiąc. nie będę miał tam kontaktu ze światem...wziął głęboki oddech. ani z Tobą''
zwyczajnie rozpłakałam się. nigdy nie myślałam że komuś się spodobam, ktoś mnie zapragnie, pokocha. dziś, gdy dowiaduję się że stracę ukochanego, zwyczajnie płaczę. nie zabraniam mu wyjazdu. ''Jedź''wyszeptałam i odeszłam. to bolało, cholernie bolało. ''środa, 14 sierpnia 6:00, lot nr 14 na Filipiny, zobaczymy się na lotnisku? '' wykrzyczał chłopak.
Dzień wylotu. nie miałam odwagi pożegnać się z nim. godzina 17 włączyłam telewizor-TVP info. informacja na czerwonym pasku. ''Lot nr 14 na Filipiny-katastrofa samolotu! nikt nie przeżył!''
chwila ciszy. moje serce pękło. dlaczego1? dlaczego!? wybuchnęłam płaczem. wybiegłam z pokoju, nie zwróciłam uwagi na mamę próbującą mnie uspokoić. po godzinie doszłam na plażę. tam wszystko się zaczęło, tu wszystko się skończy. wpatrywałam się w rwącą rzekę. weszłam na sam środek, nie umiałam pływać. porwał mnie prąd..
jestem teraz spokojna, mogę być z nim.z góry patrzyłam na swój dom. widziałam uśmiechniętą mamę. pewnie nic jeszcze nie wie. ktoś dobijał się do drzwi. stał w nich Kamil! ''czy jest Aneta?niech pani przekaże jej, że nie poleciałem. nie mogłem jej zostawić.straciłem dziś rodziców, gdybym poleciał, mnie już nie było ,wtedy onaa...'' chłopak rozpłakał się. ''wybiegła z domu z wielkim płaczem, zachowywała się podobnie od tygodnia, mówiła coś o plaży''odpowiedziała mama.
chłopak pobiegł w tamtą stronę 'tam wszystko się zaczęło'. zobaczył mnie. moje ciało pływało na rzece. blondyn wbiegł do wody. próbował mnie wyciągnąć.nie dało się nic zrobić.
''Nigdy więcej nie zostawię Cię samej!'' utonął...
Subskrybuj:
Posty (Atom)